Szczęśliwego poznasz po piętach
Elżbieta Kalinowska czyta ze stóp jak z książki. Wystarczy, że rzuci okiem na zgrubienia, deformacje, kolor skóry, a już wie, na co choruje człowiek, którego stopę zaraz zacznie masować.
Kilka minut po obejrzeniu moich stóp wymienia bezbłędnie wszystkie choroby diagnozowane przez lekarzy miesiącami. Sygnalizuje problemy ze stawami, o których dowiedziałam się dzień wcześniej. Pytam zdumiona: – Skąd pani to wie? – Jak to skąd, widać na stopie... – odpowiada Elżbieta Kalinowska (na zdjęciu) ze stoickim spokojem.
Stopa jak mapa
Wzdłuż ludzkiego ciała biegną niewidoczne kanały. Na ich drodze znajdują się liczne punkty energetyczne, tzw. receptory, które rozsiane są m.in. na podeszwach stóp. Każdy rozprowadza po organizmie życiodajną energię do przyporządkowanych mu narządów, komórek i części ciała. Jeżeli człowiek choruje, to znak, że energia jest w którymś miejscu zablokowana. Wówczas receptory na stopach, odpowiadające zablokowanym narządom, stają się niezwykle wrażliwe na dotyk. – A ten nie tylko leczy, ale też zapobiega chorobom – wyjaśnia pani Elżbieta. – Receptor reaguje na ucisk nawet kilka lat wcześniej, zanim choroba ujawni się na planie fizycznym.
Dłonie, które leczą
Dyplom szkoły akupresury, angielskiej International School of Refleksology, która ma oddział w Warszawie, Elżbieta Kalinowska zdobyła dwa lata temu. Ale już znacznie wcześniej zajmowała się akupresurą, bioterapią i masażami. Dopóki pracowała zawodowo, jako ekonomistka, leczyła siebie, rodzinę i znajomych. Innym pomagała „na pół gwizdka”. Miała jednak sygnały, że powinna zajmować się szerzej pracą z energią. Wiele razy, gdy odwiedzała w szpitalu bliskich, osoby z sąsiednich łóżek prosiły: „Niech mnie pani weźmie za rękę, bo wtedy czuję się lepiej”.
Gdy tylko przeszła na wcześniejszą emeryturę, zapisała się do szkoły refleksoterapii. Chciała zdobyć jakiś dokument poświadczający to, co potrafiła robić od dawna.
Ma już na swoim koncie trochę sukcesów. Opowiada o pani Zofii, która szukała ratunku dla bolących nóg i kręgosłupa. Wskutek nagłej choroby męża musiała niespodziewanie zająć się interesami, o których nie miała pojęcia. W miesiąc z artystki stała się murarzem. Nic dziwnego, że wkrótce wszystko ją bolało – ze stresu i przemęczenia. Po kilku sesjach ustąpiły bóle kręgosłupa, znowu zaczęła sprawnie chodzić, a nawet biegać. Teraz wpada już tylko na zabiegi „przypominające”.
Zdaniem Elżbiety Kalinowskiej, refleksoterapia ma sens tylko wówczas, gdy klient podda się 10 zabiegom w ciągu 4–5 tygodni. Następnie 2–3 tygodnie należy odpocząć, by pozwolić uwolnionej energii zadziałać na chory organ. No a potem, co kilka tygodni, warto zafundować sobie zabieg „przypominający”.
Terapie krótkie i długie
Elżbieta Kalinowska opowiada o Annie, czterdziestolatce, która cierpiała na bezsenność i silne bóle głowy. Zapisywane przez lekarzy medykamenty już nie działały. Po kilku sesjach refleksoterapii zadzwoniła i krzyknęła w słuchawkę: „Znów mogę spać jak dawniej!” Sukces w jej przypadku był podwójnie ważny, bo bardzo źle znosiła zabiegi. Raz miała dreszcze i mdłości, innym razem przysypiała. Obawiała się, że z jej zdrowiem dzieje się coś złego. – Tymczasem – wyjaśnia pani Elżbieta – reakcje mogą być różne, również nieprzyjemne. To przejaw intensywnego oczyszczania się organizmu.
Reakcja na refleksoterapię następuje w różnym tempie. Pewna trzydziestolatka z depresją tak zaawansowaną, iż z jej powodu przyznano kobiecie rentę, po trzech seriach refleksoterapii całkowicie wyzdrowiała. To jednak wyjątek. Medycyna chińska głosi bowiem, że leczenie powinno trwać jedną dziesiątą okresu, przez który choroba się rozwijała. Niedawno pani Elżbieta podjęła się masować stopy mężczyźnie z porażeniem mózgowym. – Ma 25 lat i urodził się z tym schorzeniem – mówi. – Więc nad tym, czy są jakieś efekty czy nie, będzie się można zastanawiać za około dwa i pół roku.
Czytanie z ciała
– Tę kobietę chorą na depresję bardzo bolały pięty – opowiada pani Elżbieta. – A na tych częściach stopy zapisany jest stan całego organizmu, więc mogłam czytać z nich jak z książki. Gdy pięty są popękane, obolałe, świadczą o zachwianiu konstrukcji fizycznej, psychicznej i duchowej. Odciski czy wszelkie wypustki kostne nie powstają, jak sądzą ludzie, z powodu ciasnych butów, lecz w wyniku nierównowagi energetycznej w narządach wewnętrznych. Podobnie można czytać z palców – przykurczone, młoteczkowate świadczą o problemach psychicznych. Z kolei blokady seksualne czy strach odczytuje się z wyglądu miednicy, sposobu chodzenia.
– Doświadczony refleksoterapeuta z sylwetki i stóp człowieka potrafi odczytać nie tylko stan jego zdrowia, ale i jego życie – mówi pani Elżbieta. – Ludzie, którzy mają ładne, rozluźnione stopy, to po prostu osoby szczęśliwe.
Czego pani Elżbieta nie dostrzeże okiem, wymaca palcami. Stan receptorów na stopie określa dotykiem-uciskiem. Wrażliwymi, wprawnymi palcami bezbłędnie wyczuwa najdrobniejsze zgrubienia, będące informacją o chorobie, a równocześnie wyzwala impuls do usunięcia zablokowanej energii. Aby efekt był lepszy, udziela wskazówek żywieniowych. – Generalnie za dużo jemy kwaśnych potraw, wieprzowiny, surowych warzyw i owoców oraz pijemy zimnych napojów. One wychładzają organizm i zabierają energię.
A najlepiej byłoby, gdyby wszyscy nauczyli się gotować według chińskiej zasady pięciu przemian. – Refleksoterapia oczyszcza ze złej energii – wyjaśnia. – Ale dieta wspomaga proces leczenia i pozwala ten stan utrzymać.
tekst i zdjęcie: Hanka Frankowska